Ostatnio rząd przeprowadził bardzo głęboką reformę w systemie emerytalnym, który się ledwo zipie.
Praktycznie rok temu dokonano jednego z największych przelewów w historii Polski. Otwarte Fundusze Emerytalne dokonały wypłaty do ZUSu pieniędzy około 16 mln Polaków, których wartość szacuje się na ponad 153 mld złotych. Tak dokonał się skoks rządu na Otwarte Fundusze Emerytalne.
Wg władz rządzących będzie to uzdrawiające dla całego systemu emerytalnego. Opozycja oraz krytycy, tak kontrowersyjnej reformy, uważają raczej, że jest to zaburzenie całego systemu, aby dosyć szybko załatać dziurę w budżecie, która narosła już do ogromnych rozmiarów.
System, który był ustalony w 1999 roku był absolutnie niewydolny. Ubezpiecznie były ustalone wyłącznie na podstawie tzw. umowy pokoleniowej, czasami też określanej jako system repartycyjny, czyli pracujący obecnie płacili na emerytury starszemu pokoleniu, które już nie pracuje. Jednak z racji niżu demograficznego, składki, które wpływały nie pokrywały potrzeb bieżących przez co rosła z roku na rok dziura budżetowa.
Najistotniejsze zmiany to:
- podwyższony wiek emerytalny do 67 roku życia
- można przejść na emeryturę częściową przed osiągnięciem wieku uprawniającego do pełnej emerytury
- zunifikowanie stażu ubezpieczeniowego dla mężczyzn oraz kobiet do 25 r.ż, gdzie nabywają uprawnienia do najniższej emerytury
Nie ma świecie idealnego systemu emerytalnego. Przeważnie kraje funkcjonują w systemie repartycyjnym bądź kapitałowym. Obydwa rozwiązania mają swoje plusy i minusy. U nas w Polsce jest coś na zasadzie mieszanego, który teoretycznie wydaje się być systemem najbardziej optymalnym ale nie jest to powiedziane, że nie powinniśmy być przygotowani i zabezpieczeni na starsze lata.